wtorek, 1 stycznia 2013

Oda do mioklonii!


Mioklonia senna, zryw lub po prostu skurcz miokloniczny... - Ahh... Jak ja lubię chwalić się znajomością tego jakże mądrze brzmiącego określenia. Eeee... momencik. Właśnie wkroczyliśmy w nowy rok i wypadałoby złożyć jakieś życzenia? Proszę Was bardzo!

W takich momentach życzymy sobie przeważnie wszystkiego dobrego - nie mówię, że jest to złe, albo dobre, ale pod koniec każdego roku dochodzimy zwykle do wniosku, że w naszym życiu nic się nie zmieniło, albo jest jeszcze gorzej niż było... Dlatego ja, chciałbym się odrobinę wyłamać z tego schematu i życzyć Wam, abyście w 2013 popełnili liczne błędy, spotkali na swojej drodze wiele przeciwności losu i żeby było ich co najmniej tyle ile mnie się ich przytrafiło w roku ubiegłym. Niech każdy błąd czegoś Was nauczy, wzmocni Wasz charakter i przybliży do realizacji Waszych pragnień, ambicji oraz zwiększy poczucie własnej wartości.  Tak... Wiem, że wyszło na to samo, ale... O czym to ja wspominałem na początku dzisiejszej notki?


Skurcz miokloniczny...

Jeżeli ktoś jest moim stałym czytelnikiem, pewnie zauważył, że w tle bloga pojawiły się jakieś tam obrazki. Mam nadzieję, że się podobają, bo są to moje rysunki i są zwiastunem większych przemeblowań w tutejszym designie. Owe zmiany muszę jednak na razie porównać do końca świata - nawet Majowie nie wiedzą kiedy nastąpią... I to by było na tyle, jeżeli chodzi o kwestię moich dzisiejszych ogłoszeń.

Zaś w tym miejscu, chciałbym przedstawić kolejną anegdotkę z mojego życia. Nie mogę jednak tego zrobić...

... dopóki nie wyjaśnię pojęcia mioklonii. Jeżeli do tej pory nie sprawdziliście tego w googlach, pragnę Was poinformować, iż jest to zjawisko, które spotyka większość z nas. Chodzi dokładnie o konwulsyjny skurcz, który porusza nasze ciało w momencie, gdy zasypiamy, a konkretnie znajdujemy się na granicy jawy i snu. Mamy wtedy do czynienia z pierwszymi marami sennymi i w przypadku zrywu miokloniczego, spotykamy się najczęściej z sytuacją, w której idąc wykreowaną przez nasz umysł ulicą, wpadamy w dziurę, potykamy się lub jak ma to miejsce w moim przypadku - wskakuje na nas jakieś zwierzę. Właśnie wtedy mózg wysyła silny impuls elektryczny, który pobudza nasze mięśnie powodując ich skurcz, a z kolei on doprowadza do przebudzenia. Przyczyna całego zjawiska nie jest jak na razie dokładnie poznana, więc przyjmiemy, że nie wiadomo dlaczego tak się dzieje. A teraz opowiastka:

Było to mniej więcej w połowie pierwszego semestru, a dokładnie na wykładzie z mikroekonomii... Zajęcia prowadził świetny gość - zabawny, charyzmatyczny, potrafiący porwać słuchaczy swoimi błyskotliwymi tezami -   dobra, tak naprawdę był starym, nudnym prykiem, który twierdził, że w PRL'u żyło się o wiele lepiej. W tamtych czasach nie było mnie co prawda na świecie, ale wpajany mi do tej pory obraz panującego wtedy ustroju politycznego, kazał mi stawiać tamtego człowieka w świetle dziwaka. Tak też był odbierany przez większość studentów i praktycznie nikt nie chodził na jego wykłady, natomiast Ci co decydowali się na ten desperacki krok, najczęściej oddawali się uciesze gier komputerowych zainstalowanych na swoich laptopach. Nie wiem co skłoniło mnie wtedy do pójścia na ten wykład... Po pół godzinie męczarni, w końcu zacząłem przegrywać nierówną walkę ze znużeniem. Siedziałem na skraju ostatniej ławki. Po stronie mojej prawej ręki znajdował się korytarz, który oddzielał jeden rząd ławek od drugiego i którym rączo przechadzał się z mikrofonem Pan profesor. W momencie, gdy Pan Maciej znajdował się w bliskiej odległości mojej osoby, mój chytry mózg postanowił odrobinę rozluźnić atmosferę... Jak się domyślacie, doszło wtedy do skurczu miokloniczego - podskoczyłem na ławce jak rażony prądem, rozbawiając tym samym znużonych studentów i strasząc profesora, a później... a później to już wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Fin!

Dla wszystkich zawiedzionych brakiem seksu - dzisiaj go nie będzie! Jednak następnym razem...

4 komentarze:

  1. Jesteś bardzo zły, wręcz okrutny. Doczekałam się notki, z której wnioskuje, że studiujesz/studiowałeś, hm.. Zarządzanie? Taki strzał. A jeśli trafiłam, to posunę się dalej, w Katowicach na UE? A co do wymienienia się kontaktem, cóż, Twoja tajemniczość jest doprawdy niesamowicie irytująca, ale wstrzymam się jeszcze od wysłania Ci prywatnej wiadomości, pewnie dlatego, że lubię sama odkrywać mroczne sekrety ludzkiej osobowości i trochę przeraża mnie myśl, że wszystko zdradzisz mi od razu.
    Jeśli chodzi o skurcz miokloniczny [nie miałam pojęcia, że tak nazywa się to zjawisko], mnie też to się zdarza, ale zawsze wtedy spadam ze schodów.
    Dużo wrażeń, saomerealizacji i umiejętności wyciągania wniosków z tych wszystkich złych rzeczy, które spotkają Cię w tym Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... miło usłyszeć, że jestem "irytujący";)Ze szkołą nie trafiłaś, a ja nigdy nie zdradzam wszystkiego od razu;P

      Usuń
    2. Jestem trochę przerażona swoją gadatliwością. Więc mówisz, że schlebia Ci, gdy ktoś daje Ci do zrozumienia, że jesteś irytujący?

      Usuń
    3. Myślę, że wszystkie określenia uważane powszechnie za krytyczne, nie sprawiają przyjemności nikomu - nawet mi, mimo, że zawsze staram się wyciągnąć z nich jakieś konstruktywne wnioski;) Nikt jednak nie zabroni mi droczyć się z innymi poprzez używanie sprzecznych sformułowań;D

      Usuń